Hidden
background: Forpoczta - Człowiek Zabił w Sobie
Nieomal od zarania dziejów moich zastanawia mnie jak długa, szeroka i głęboka może być rzeka jadu ludzkiego, czy kraina nienawiści ma swoją własną topografię, bo wiecie na szczycie góry usypanej ze ślepej zawiści znowu stają ludzkie mróweczki ciskające głazami abominacji i odium. Znamy się już na tyle byście wiedzieli, że pozostała we mnie cała dziecięca naiwność w tlącą się w każdym antropomorficznym iskierkę dobroci, ale odrzucenie mojej pomazanej długopisem, wyciągniętej w geście pokoju dłoni dało jej tą samą w twarz i powaliło na zawaloną stertą wyblakłych nadziei ziemię. Wypływa ze mnie gargantuiczność doświadczonej przykrości, a powinnam się była już chyba przyzwyczaić, że niedojrzałość może wbić scyzoryk bardziej niż dorosłość, a zwłaszcza ta pokazująca się w skomplikowanych kontaktach międzyludzkich, chociaż skomplikowane to złe słowo w tym wypadku, raczej w tych burzliwie się kończących. Liczenie choćby na tolerancję w takich wypadkach to widać za dużo. Zabawne, chyba znowu bagno, z którego wypełzłam wyciąga po mnie swoje lepkie macki.
Ranek, szkoła, poszkole, wieczór, tak od poniedziałku do piątku, w piątek próba, w sobotę i niedzielę słodki błogostan jak w te ostatnie, kiedy w oczach i uszach wiatr, na czerepie stara łupina kasku i rykiem w stronę różowości nieba namalowanej zachodzącym słońcem. I tak się to wszystko toczy, sny kradną mi zbyt wiele bym mogła się objawić, ale jestem, trwam, mam nadzieję, że wy przy mnie.
Spokojnej końcówki moi państwo.