Left in the eternity (but it doesn't exist)
background: Damien Rice - 9 Crimes
Chyba bardzo chcę coś napisać, ale nie mogę.
Są momenty takie, że... wszystko przytłacza bardziej, powraca z zapierającą dech ostrością, a tą ostrością rani. Rzucony kiedyś przy zdejmowaniu płaszczy żart "słowa ranią bardziej... powiedział ten, kto nigdy nie dostał nożem" nagle już nie bawi.
Luty. Koniec lutego początek marca, pamiętam to było wtedy, noc nadchodziła wcześnie. Osiemnasta, siedemnasta coś koło tego.
Mogłabym mieć tą szaloną pamięć w tylu sytuacjach, ale mózg czy to całe serce, które ukryło się zbyt głęboko by komukolwiek chciało się szukać nie działa w tych kategoriach. Czy nikogo nigdy nie zastanowił fakt, że żyjemy w miejscu, które za cel postanowiło nas zabić?
-Co się liczy w życiu Arf?- zapytał rozmarzony Fats po długiej przerwie.
Andrew czuł przyjemne falowanie umysłu.
-Seks- odpowiedział. [...]
-I śmierć- dodał Fats. [...]
-Taa- ciągnął Fats.- Pierdolenie i umieranie. To jest to, nie? Pierdolenie i umieranie. To jest życie.
-Staranie się, żeby popierdolić, i staranie się, żeby nie umrzeć.
-Albo staranie się, żeby umrzeć - powiedział Fats. - Niektórzy ludzie ryzykują życie. [...]
-I jeszcze muzyka - dodał cicho Andrew, patrząc, jak niebieski dym wisi pod ciemną skałą.
-Taa - przyznał Fats w oddali. - I muzyka.
Czy nikt nie zauważył jak banalnie bezsensowne jest to co dzieje się wokół nas? Gdzie podział się sens?
A może to tylko ja znowu go zgubiłam, wypadł mi kiedy ciosy powaliły mnie na zbrukaną resztkami nadziei brudną ziemię. Kolejny raz chciałoby się powtórzyć słowa kumpla, te o upadku i leżeniu, ale ja już nie odpoczywam tylko błagam. I to złe mówić, że o litość, ale po co się jeszcze oszukiwać? Litość to jedyne co mi pozostaje.
Bo znowu ktoś odchodzi. I fakt, że to musiało się stać wcale nie zatrzymuje mojego drżenia. Nie wiem czy cokolwiek jest je w stanie powstrzymać.
To, że wieczność tak naprawdę nie istnieje, bo wszystko się kiedyś kończy - żeby nie szukać daleko miłość, przyjaźń, życie - potrafi chyba przerazić najmocniej. Wszystko jest zbyt nagłe, zbyt niespodziewane, a niespodzianki nie zawsze są miłe, czasem trafi Ci się mięciutki różowy kucyk, innym razem Magnum z pełnym magazynkiem, i nigdy nie wiesz, które akurat. Dlaczego nie możemy się przygotować tylko musimy brać to na wątłe klaty, wszyscy zostaliśmy potraktowani jak marmurowe słupy, twarde, niezłomne, silne...
... bez uczuć.
Jedyne co mamy marmurowego to lśniące nagrobki. Jak u tego chłopaka, który powiesił się, bo nie dał rady. My też nie dajemy, a wciąż żyjemy. Jesteśmy bardziej marmurowi czy po prostu czujemy, że koniec nas nie wyciągnie z niczego, bo tam też nie ma wieczności, a jedynie pustka?
Dzisiejszy utwór jest szczególny. Wierzę, że wam się spodoba.
Cytat pochodzi z "Trafnego Wyboru" J.K. Rowling.